Seana Connery'ego( np. Dr. No, Goldfinger, Blofeld) | 25% - 3 | |||||
George'a Lazenby'ego(Blofeld- Telly Savalas) | 0% - 0 | |||||
Rogera Moore'a(np. Scaramanga, Hugo Drax, Zorin) | 58% - 7 | |||||
Timothy'ego Daltona( np. Whitaker, Koskov, czy Sanchez) | 0% - 0 | |||||
Pierce'a Brosnana( np. Elektra King, Elliot Carver) | 0% - 0 | |||||
Daniela Craiga( np. Le Chiffre) | 16% - 2 | |||||
|
Użytkownik
Cóż, nie było by 007 bez jego niesamowitych misji. Nie było by misji, gdyby nie szaleńcy chcący przejąć władzę nad światem.
Opętany manią złota- Goldfinger, śniący o kosmosie- Drax, czy słynny arcymistrz zbrodni- Ernst Stavro Blofeld to tylko niewielka część złoczyńców, których pokonywał James Bond. Kto z nich był najciekawszy, a może który aktor zagrał najlepiej?
Jak dla mnie najlepszym przeciwnikiem ( villain-em) był Francisco Scaramanga. Było w nim coś takiego, co idealnie pasuje do ideału rywala dla Bonda. Poza tym świetna gra- Christophera Lee.
Natomiast najlepszym henchmenem, czyli pomocnikiem przeciwnika był kultowy Buźka, grany przez Richarda Kiela, dzięki któremu pokochałem serię filmów o 007. Za to serdecznie panu dziękuję
a jakie są Wasze typy?
Offline
dla mnie zdecydowanie początkowe Bondy - DR. NO jest dla mnie idealnym przeciwnikiem Bonda - uwielbiam tą postać
na drugim miejscu jest chyba LARGO
i oczywiście BLOFELD ( tu najbardziej lubię "tajemniczość" i widok głaskanego kota w 2 i 3cim Bondzie - a najlepszą kreację dla tej postaci stworzył Telly Savalas w 'ON HER MAJESTY'S SECRET SERVICE' )
swój głos oddaję na wrogów za czasu służby Seana Connery'ego
Offline
Użytkownik
dla mnie wszyscy byli świetni, oprócz wroga Daniela Craiga w filmie Q.O.S.
wyglądał jakby zaraz miał się popłakać. : D
Offline
i tu się w końcu nie zgodzę ))
Le Chiffre bardzo mi się podobał - Mads Mikkelsen był świetny - mimo tego że wielu fanom nie podobało się to, że nie był typowym wrogiem bonda z wielkim planem zagrożenia światu
Co do nielubianych wrogów - to na pewno ELEKTRA KING i jej kumple z kulą w głowie ;]
KOSKOW i WHITAKER z Living Daylights - żenada !!!
Ostatnio edytowany przez bond_23 (2009-01-22 14:27:32)
Offline
Użytkownik
tak plan był świetny.
ale coś ma w sobie co mówi mi że on bardziej nadaje sie jako
epizod który ginie od razu w walce z Bondem.
Offline
Użytkownik
Drogi moderatorze, koleżanka mówiła chyba o Dominicu Greene, wspomniała o QOS.
Natomiast co do Le Chiffre, był naprawdę znakomity.
Offline
Użytkownik
Le Chiffre?
No nawet dobry był, ale jednak wole innych.
Np, dr. No.
Offline
Użytkownik
Dr.No był nawet bardzo dobry , lecz zupełnie inny od Le Chiffre'a.
Jak dla mnie obaj nie zasługują na miano NAJLEPSZEGO rywala.
Offline
Moderator
Zdecydowanie rywale Moore siali największy postrach. Kananga, Scaramanga czy w końcu fanatyczny Zorin wydawali się możliwe najniebezpieczniejszymi przeciwnikami agenta 007.
Connery i Brosman też nie mogli narzekać.Dalton trafił na wyjątkowo kiepskich przeciwnków.
La Chiffre faktycznie był interesującym wrogiem, natomiast najnowszy rywal - Green to kompletne nieporozumienie. Rywal Bonda musi mieć klasę, wzbudzać respekt, czasem podziw a tego gościa nie przestraszyłby się nawet dzieci w przedszkolu.
Offline
Użytkownik
Po raz kolejny strzałka dla Ciebie, Pawcio
O Greenie można sobie jeszcze dyskutować ale żałosna kreatura profanująca święte imię ELVIS?! Co to w ogóle było? Czy on Gucwińskim z zoo uciekł? Przecież się nawet słowem chyba nie odezwał. Żałosna sprawa przypieczętowująca jakość Quantum.
Offline
Użytkownik
najlepsi byli przeciwnicy Moora, niezapomniane kreacje stworzył Christopher Lee jako Scaramanga i Christopher Walken jako Zorin. Te postacie były niebanalne i miały klasę idealnie pasowały do filmów o bondzie. Poza tym z Conneryego rewelacyjnie wypadł Blofeld, szczególnie w pierwszych częściach, gdy widać było tylko rękę głaszczącą kota. La Chiffre był ciekawą postacią, ale Green to kompletna pomyłka
Offline
Użytkownik
No trzeba przyznać, że Bond miał i ma dalej szczęście do bardzo barwnych przeciwników.
Jeśli chodzi o tzw. "grube ryby" to dla mnie na pierwszym miejscu jest zdecydowanie Blofeld i to chyba ten z "Żyje się tylko dwa razy"( Savalas za bardzo kojarzy mi się z Kojakiem). Moimi faworytami są również Zorin (świetny Christopher Walken), Stromberg, Drax oraz Doktor NO.
Jesli chodzi o "płotki" (choć to chyba nie jest odpowiednie słowo:) to zdecydowanym numerem 1 jest dla mnie Buźka (Szczęki), zwłaszcza w filmie "Szpieg, który mnie kochał" (świetna scena z piramidami w tle).
Ciekawy jest również koleś z "żelaznym uściskiem" z "Żyj i pozwól umrzeć" oraz osobliwa para z filmu "Diamenty są wieczne" (uwielbiam scenę ze skorpionem oraz scenę końcową).
Mozliwe, ze kogoś pominąłem, ale to chyba moje ulubione postacie.
Offline
Użytkownik
Zagłosowałem na Le chifre'a ale cenie także Goldfingera i Tellego Salavasa
Offline
Użytkownik
Na pewno najfajniejszych miał Moore.
Przede wszystkim fenomenalnego Christena Walkena w roli Zorina (jego pewność siebie, psychopatyczne zachowanie, jest przekonowujący), no i przeciwnik z klasą- Scaramanga. Fajny również jest motyw ze zbuntowany generałem radzieckim w "Ośmiorniczce" czy koalicja KGB/ grecki mafioza w "Tylko...".
Ale generalnie po za Zorinem i Scaramangą, najlepszy jest Sanchez, przeciwnik z zasadami, wynagradza lojalność, karzę zdradę, po za tym jest realistyczny.
Super pomysłem był również Carvey, medialny magnat, to takie realne, XXI-wieczne. Uwielbiam jak mówi przed główną rozpierduchą "Uderzymy w Anglików, Ci pomyślą że to atak Chin, a Chińczycy uznają to za prowokacje, wybuchnie wojna, a media opiszą wszystko chłodno i obiektywnie".
Generalnie nie cierpię całego tego pomysłu z Widmo. Jest to dla mnie najbardziej nierealistyczny motyw w całej serii. Aczkolwiek w "W tajnej..." nawet fajnie wypadł Bloefeld.
Ostatnio edytowany przez Hubkor (2011-07-19 16:24:09)
Offline
Użytkownik
Moim zdaniem największy czarny charakter w całej trylogi Jamesa Bonda to: Ernst Stavro Blofeld (nie wiem czy dobrze piszę :-) )
Offline