Zdaniem mym:P
George Lazenby nie był najlepszy chociaż najgorszy też nie:P
On pozostawił po sobie jeden wielki ślad:P
Otóż w filmie którym on zagrał James Bond ożenił się
I każdy ma skojarzenie Ślub Bonda=George Lazenby:P
Tyle z mojej strony:D
Offline
Uważam, że facet nie bardzo miał pojęcie o grze aktorskiej w ogóle a pomysłu na zagranie "swojego" Bonda tym bradziej. Jak dla mnie, to scenariusz odcinka był dobry ale niestety cały efekt stracił się przez grę Lazenbyego. A szkoda.
Offline
Ciężko powiedzieć jakim Lazneby był aktorem- jednego jednak jestem pewien, nie najgorszym z 6 Bondów (Pierce Brosnan moim skromnym zdaniem ma ten zaszczyt).
Za to można kilka słów powiedzieć o odcinku "W tajnej służbie jej królewskiej mości". Jeden z najlepszych w serii. Klimatyczny, z świetną fabułą i muzyką. Wiadomo, nieco nie typowe, Bonda ma żonę. Ale zawsze jest miła odmiana, jeden (no dwa) odcinki na całą serię mogą być z romansem bardziej na poważne. Nie mam nic przeciwko.
Offline
Tak. Lazenby jako pierwszy w całej trylogi Jamesa Bonda, ożenił się i to był wielki krok, ponieważ jak każdy wie, w żadnym wcześniejszym filmie Bondowi nie udało sie ożenić (oprócz ,,You only live twice"). Lecz odrazu po ślubie, Tracy (żona Bonda) została zastrzelona serią z karabinu maszynowego sekretarki Blofelda. Więc kimś kto się na prawdę ożenił i jego żona długo pożyła to: Sean Connery.
Pozdrawiam. 007.
Offline
Nowy użytkownik
Żadna strata, chodzi głównie o Lazenbego. Nikt tak nie zepsuł tej roli jak on.
Offline
Bond na propsie
Offline